Jestem tu, żeby kochać…

 

Drodzy Księże Proboszczu, Księża Wikarzy i Parafianie!

Pozdrawiam Was serdecznie z Moshi spod Kilimandżaro. Z całego serca dziękuję Wam za Waszą modlitwę, życzliwą pamięć i wsparcie materialne. Świadomość, że otaczacie mnie modlitwą bardzo mi pomaga zwłaszcza w czasie różnych zmagań misyjnych.

W dalszym ciągu prowadzę zajęcia na katolickim uniwersytecie w Moshi Mwenge Catholic University kształcąc przyszłych nauczycieli matematyki oraz statystyków. Nasza uczelnia powstała w 2005 r. z inicjatywy Konferencji Episkopatu Tanzanii, aby przede wszystkim wykształcić dobrze przygotowanych, do pracy w szkołach średnich, nauczycieli przedmiotów ścisłych. Choć jest to uczelnia katolicka, to przyjmuje studentów różnych wyznań, z których sporą grupę stanowią muzułmanie.

Prowadzę 18 godzin wykładów tygodniowo i w jednej klasie mam średnio 250 studentów. Chętnych do studiowania nam więc nie brakuje, ponieważ Tanzania przechodzi okres transformacji i prawie każdy młody chłopak czy dziewczyna chce iść na studia. Przede wszystkim dlatego, że po pomyślnym zakończeniu edukacji na poziomie wyższym pensja wzrasta wykładniczo w stosunku do osób, które ukończyły edukację na poziomie szkoły podstawowej czy średniej. Motywacja studiowania jest więc ogromna! Oczekiwania również duże, aby otrzymać dobrze płatną pracę i pomóc swojej rodzinie. Cieszy mnie ich pasja i radość studiowania!

Wyzwaniem jest dla nich otwarcie się na zmianę. Doświadczyłam tego przygotowując pracę, zawierającą błędy merytoryczne znajdujące się w obowiązujących podręcznikach z matematyki do szkół średnich. W Tanzanii, dostęp do podręczników jest bardzo ograniczony, a te które są, zawierają błędy, które trudno wykorzenić. Moi studenci, często starsi ode mnie, nie chcą się dać przekonać, że byli uczeni matematyki z błędami i że taką matematykę przekazali innym. Poświęciłam trochę czasu na wypisanie najbardziej rażących nieprawidłowości, a następnie dopisałam poprawne definicje i przykłady wzorując się głównie na polskich podręcznikach. Teraz czekam na recenzje ze strony Komisji Edukacji ufając, że przyjmą naniesioną korektę.

Na szczęście na uczelni poza pracą dydaktyczną jest również czas na posługę ewangelizacyjną.

Dwa lata temu powstała tutaj Wspólnota Ruchu Światło-Życie a w zeszłym roku odbyły się pierwsze rekolekcje oazowe w Tanzanii. Obecnie mamy dwie grupy przed pierwszym i drugim stopniem. Młodzi bardzo entuzjastycznie zaangażowali się w Ruch, regularnie przychodzą na spotkania formacyjne w piątki i dają świadectwo o swojej wierze w Jezusa. Dzielą się, że dzięki rozważaniu Słowa Bożego metodą Namiotu Spotkania nauczyli się milczeć na modlitwie. Doświadczyli trudu milczenia ale też błogosławieństwa, które z niego wynika.  Na początku było to dla nich dość wymagające, gdyż przywykli do modlitwy recytowanej lub spontanicznej przeplatanej śpiewami przy akompaniamencie bębnów, kajamby i różnych grzechotek. A tu zostali zaproszeni do trwania w milczeniu, aby usłyszeć Boga przemawiającego w ciszy.

 

Dla wielu z nich przełomowym wydarzeniem były rekolekcje I oraz II stopnia w sierpniu 2017 r. w którym wzięło udział 30 Tanzańczyków, 30 Kenijczyków i 9-cio osobowa diakonia z Polski wraz z dwoma kapłanami. Odbyły się one w Wyższym Seminarium Duchownym w Moshi, obok jednego z najstarszych kościołów w Tanzanii wybudowanego przez Niemców w 1893 r. Rekolekcje podobne do tych w Polsce, te same punkty programu, te same materiały rekolekcyjne wiernie przetłumaczone na język angielski. A jednak zupełnie inni uczestnicy i świat, z którego się wywodzą. Zadawali więc inne pytania spragnieni głębokiej formacji, której na co dzień im brakuje. Dziękowali za codzienną Eucharystie, szkoły liturgii, modlitwy, spotkania w grupach skrzętnie notując słowo do nich wypowiedziane.

Formacja oazowa trwa, a jednym z jej elementów jest cotygodniowa wyprawa do sierocińca UPENDO co w języku suahili oznacza MIŁOŚĆ. W każdą sobotę rano wraz z 8-10 osobową grupą oazowiczów jadę do Upendo. Jest to dom dla około 60 sierot i porzuconych dzieci w wieku od kilku dni do 8 lat. Prowadzą go siostry ze Zgromadzenia Najdroższej Krwi Jezusa.  Jak tylko przekroczymy bramy Upendo dzieci wskakują nam na ręce i przytulają się mocno by poczuć bliskość i ciepło kochających ich osób. Potem ustawiamy ich w rzędzie i idziemy do jadali po kubek świeżego mleka. Pokrzepione słodkim mlekiem, dzieci pełne energii prowadzą nas na plac zabaw, gdzie staramy się użyć trochę kreatywności i ze  starych opon robimy równoważnie, skaczemy z nimi przez sznur i huśtamy tak, że utuleni zasypiają na huśtawkach. Nie przynosimy im cukierków, tylko dajemy im swój czas, uwagę i bezwarunkową miłość. Ich śmiech słyszany na kilometr jest dla nas najpiękniejszą nagrodą, że mogliśmy rozweselić ich tak często smutne buzie, którym brak rodzicielskiego ciepła.

Po zabawie na podwórku prowadzimy ich do jadalni na obiad, pomagamy w karmieniu najmłodszych po czym kąpiemy ich przed pójściem na sjestę. Kładziemy do łóżeczek i odjeżdżamy do domu. Bardzo często studenci dzielą się, że te sobotnie ranki w Upendo to czas łaski i szczególnej formacji duchowej polegającej na spotkaniu Jezusa w maleńkim dziecku. Jezus ukrywa się w najmniejszych! Zaabsorbowani licznymi obowiązkami czy niecierpiącymi zwłoki terminami w Upendo nabieramy sił i dystansu do rzeczy przemijających. Uczymy się, że najważniejsza jest MIŁOŚĆ.

Ja również powoli rozumiem, że jestem tu, aby kochać… a przy okazji nauczyć matematyki, napisać nowe podręczniki czy formować młodych. Doświadczam, że powołanie misyjne polega na przyjęciu miłości i odwzajemnianiu jej przede wszystkim przez dar obecności i pragnienia szczęścia innych. Ojciec Święty Franciszek napisał w Ewangelii Gaudium, że misjonarzem może być tylko ten, kto czuje się dobrze, kiedy dąży do dobra bliźniego.

Drodzy Księża i Parafianie, Wasze wsparcie materialne pomaga mi dzielić się miłością z najbardziej potrzebującymi. Ofiara, którą co roku dzieci komunijne tak hojnie przekazują na misje w Tanzanii, w tym roku będzie przeznaczona na dzieci z Upendo. Raz w miesiącu dzieci, które najprawdopodobniej urodziły się w danym miesiącu, świętują swoje urodziny. Nie znają one swoich dat urodzin, tym niemniej ogromnie cieszyły się, że po raz pierwszy w życiu mogły zdmuchnąć świeczkę na torcie urodzinowym. Obiecałam im, że tak już będzie co miesiąc. Wiedzą, ze jest to możliwe dzięki Parafii św. Jadwigi! Dziękuję Wam za Wasze otwarte i hojne serca, które przynoszą radość małym Tanzańczykom.

 

Mungu awabariki czyli Niech Bóg Wam błogosławi!

 

Wasza parafianka

Jolanta Kazak

Misjonarka świecka SMA