Jedna z najbardziej przejmujących liturgii w ciągu całego roku będzie tematem dzisiejszych rozważań – Liturgia Męki Pańskiej sprawowana w godzinach popołudniowych czy wieczornych w Wielki Piątek. Przejmująca liturgia choć bez Mszy św., bez Eucharystii. Komunię św. – z tego powodu tylko pod jedną postacią – przyjmiemy z darów uprzednio zakonsekrowanych – w czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek.
W Liturgii Męki Pańskiej mamy na nowo spojrzeć na to w czym uczestniczymy przez cały rok. Np. akt pokutny na początku Mszy św. W liturgii wielkopiątkowej zamiast niego – szczególna procesja wejścia. Kapłani i posługujący wychodzą do ołtarza w całkowitej ciszy, bez żadnych śpiewów, antyfon. Potem przed ołtarzem padają na twarz, na ziemię. Znak pokory, uniżenia się – my w tym czasie klęczymy. Chrystus dla nas uniżył się dobrowolnie i my razem z Nim uniżamy się. Nie poniżamy samych siebie, ale uniżamy się razem z Nim. W Mszy codziennej tak ważne jest to milczenie w ramach aktu pokutnego, po wezwaniu kapłana „Przeprośmy Boga za nasze grzechy….” Ta cisza to wejście w pokorną świadomość, że jestem grzeszny, to uznanie się grzesznikiem. Nie lubimy tego, kiedy nam się przypomina, że jesteśmy grzesznikami, ale to prawda naszego życia. Człowiek może się wyzwolić z grzechu dopiero wtedy, gdy w pełni uzna się grzesznikiem, bez usprawiedliwień, tłumaczeń, zastrzeżeń. Liturgię Męki Pańskiej rozpoczynamy świętem aktu pokutnego. Rozumiemy w niej jego głębię, istotę – także tego milczenia, ciszy, by uznać się grzesznikiem.
Liturgia Męki Pańskiej to także święto liturgii słowa. Słyszymy w niej pieśń o cierpiącym Słudze Jahwe proroka Izajasza, o kapłaństwie Chrystusa z Listu do Hebrajczyków, a przede wszystkim opis męki Pańskiej wg naocznego świadka św. Jana. Wszyscy bierzemy udział w słuchaniu i rozważaniu Słowa Bożego. Od kilku lat mamy w rękach teksty męki Chrystusowej i wszyscy wypowiadamy słowa tłumu. W symboliczny sposób uczestniczymy w tych wydarzeniach – przecież Chrystus przyjął na siebie nasze złości, spadła nań chłosta zbawienna dla nas – to myśmy Go za skazańca uznali – przede wszystkim naszymi grzechami. Ewangelista Jan ukazuje najbardziej ofiarny sens męki Pańskiej. Jezus jest w swej męce ofiarą paschalną. Jak baranek w uczcie paschalnej Żydów – „Kości Jego nie będą łamane” św. Jan odnosi słowa z Księgi Wyjścia do Chrystusa. Święto liturgii słowa, święto Ewangelii. W uroczystych celebracjach, co niedzielę na sumie o 10.oo w naszym kościele wnosimy uroczyście ewangeliarz w procesji wejścia, kładziemy na ołtarzu, a potem przenosimy uroczyście z ołtarza do ambony na czas czytania Ewangelii. Księga ewangeliarza, pięknie ozdobiona na znak szacunku dla Chrystusa, który przemawia do nas, gdy w Kościele czyta się Pismo św., a szczególnie Ewangelię. Na ile jest we mnie postawa słuchania, nasłuchiwania tego, co Bóg ma mi do powiedzenia. Temu też mają służyć chwile milczenia w czasie liturgii słowa, o które tak mocno upominał się Sługa Boży Jan Paweł II w liście na rozpoczęcie roku Eucharystii. Dopiero jak lektor usiądzie psałterzysta śpiewający psalm responsoryjny wstaje i podchodzi do ambony. Chodzi o to, by nie było niegodnego pośpiechu w czasie liturgii, a przede wszystkim był czas na chwilę refleksji, wybrzmienie słowa Bożego w sercu słuchacza. Przecież to jest święta liturgia, a nie wiadomości czy panorama w telewizji, gdzie chodzi o to, żeby jak najszybciej i jak najwięcej przekazać. Jeśli kogoś denerwują te chwile milczenia to niech się zapyta samego siebie: czy potrafi słuchać, czy przychodzi na liturgię, by porozmawiać z Bogiem czy też by zaliczyć i nie popełnić grzechu przez zaniedbanie Mszy. Sprawdza się w tej chwili jakość naszego uczestnictwa, wewnętrzne zaangażowanie. Każda liturgia słowa przypomina, że wiara rodzi się z tego co się słyszy i że powinienem być bardziej skory do słuchania niż mówienia. A jak to jest w moim życiu?
Po ewangelii następuje modlitwa wiernych zwana także modlitwą powszechną. Kiedyś w liturgii Kościoła zanikła, ale w Wielki Piątek zawsze była. Jeden raz w roku modlimy się tak uroczyście. To również święto modlitwy powszechnej. Najpierw wezwanie do modlitwy, podanie intencji, następnie chwila ciszy i modlitwa kapłana w naszym imieniu. Kościół stawia w tym dniu całą ludzkość przed Bogiem, aby do wszystkich dotarły owoce śmierci Chrystusa. Ta modlitwa wiernych liturgii wielkopiątkowej to szkoła tematyki modlitwy wiernych, to wzór intencji na cały rok, na każdą Mszę św.. To jakby odpowiedź na pytanie – kogo przyszedł zbawić Chrystus i kogo winienem obejmować modlitwą osobistą (Kościół, papież, stany Kościoła, katechumeni, jedność chrześcijan, Żydzi, niewierzący w Chrystusa, niewierzący w Boga, rządzący, cierpiący). Chwila ciszy jaka następuje po każdym wezwaniu jest z punktu widzenia wiernych najważniejsza. Modlimy się w podanej intencji, a dopiero potem kapłan zbiera nasze modlitwy w jedną modlitwę Kościoła. Tak może też wyglądać modlitwa wiernych w ciągu całego roku. Kapłan też nie powinien podawać intencji modlitwy wiernych. Jak sama nazwa wskazuje jest modlitwą wiernych czyli nas wszystkich – w naszych intencjach i my sami się modlimy. Zachęcam, by zgłaszać się do prowadzenia modlitwy wiernych, do podawania intencji. Może to uczynić każdy wierny, zwłaszcza ci, którzy zamówili Mszę św. Nie trzeba nawet ruszać się z ławki, mamy przenośny mikrofon, wystarczy zgłosić się do zakrystii przed Mszą św. Niech to będzie rzeczywiście modlitwa wiernych, a nie tylko kapłana w naszym imieniu.
Wielki Piątek to jednak przede wszystkim święto krzyża. Najważniejszym momentem liturgii jest adoracja krzyża. Wnosimy krzyż dłuższą drogą od tyłu kościoła z trzykrotnym zatrzymaniem się we wnętrzu świątyni (analogicznie uczynimy z świecą paschalną dzień później). To wnoszenie pomaga lepiej przeżyć świętość tego znaku. Klękamy przed krzyżem jak przed Najświętszym Sakramentem (tak zresztą mamy czynić po liturgii przez całą Wielką Sobotę – wchodząc czy wychodząc z kościoła). Oddajemy cześć krzyżowi w sposób bardzo osobisty – wszyscy procesjonalnie podchodzimy do krzyża i całujemy go. Mamy przez to wyrazić naszą miłość do Chrystusa i wdzięczność. Cała adoracja krzyża zmierza do intronizacji czyli wywyższenia krzyża nad stołem Wieczerzy Pańskiej. Uczta Pańska jest bowiem pamiątką męki Chrystusa. Ta intronizacja krzyża sprawia, że stół Wieczerzy Pańskiej staje się ołtarzem ofiary. Wiąże się to faktem nie odprawiania Mszy św. w tym dniu – żeby Wielki Czwartek nie był tylko ucztą, a Wielki Piątek nie był tylko świętem krzyża. To jakby dwie strony jednej rzeczywistości, chronologicznie też patrząc to jeden, pierwszy dzień triduum – Msza Wieczerzy Pańskiej – ustanowienie Eucharystii, podkreślenie, że jest ucztą, a z drugiej strony Liturgia Męki Pańskiej czyli ofiary Chrystusa. Uczta i ofiara, czasem mówimy o uczcie ofiarnej. Popatrzmy na nasz ołtarz – obok niego jest krzyż, który przypomina nam o ofierze Chrystusa.
Ten krzyż nosimy także w procesji wejścia i wyjścia. Towarzyszy nam, mamy go stale przed oczami, abyśmy nie zapomnieli, że nie ma chrześcijaństwa bez krzyża, ale również, że krzyż prowadzi do zmartwychwstania. Śmierć Chrystusa na krzyżu jest śmiercią zwycięską. Nie zapominamy o powadze śmierci Chrystusa i o naszym grzechu, który do niej doprowadził, to jednak poprzez to przebija postawa Chrystusa, który zwyciężył śmierć i grzech przez swoją dobrowolną śmierć zbawczą. Przez liturgię wielkopiątkową przebija także radość i pewność zmartwychwstania, nadzieja, która płynie z Chrystusowego krzyża. Dlatego po adoracji krzyża przynosimy na ołtarz Ciało Pańskie i rozdajemy Komunię św. – Chrystusa Zmartwychwstałego. Otrzymujemy nowe życie, które płynie z Chrystusowego krzyża. Łączymy się sakramentalnie z męką i śmiercią Chrystusa, z owocem tej męki jakim jest Eucharystia.
Liturgii wielkopiątkowej towarzyszy często postawa klęcząca, a na początku jej szczególna odmiana – prostracja, padnięcie na twarz. W odnowionej liturgii jakby mniej klęczymy. Kościół zachęca nas, abyśmy klękali na początku, po wejściu do kościoła i na końcu liturgii przy wyjściu z kościoła. Ma to czynić służba liturgiczna w procesji wejścia i wyjścia, ale także my wszyscy wchodząc i wychodząc z kościoła. W trakcie liturgii ministranci czy my, poszczególni wierni nie musimy klękać przechodząc przed tabernakulum np. w czasie procesji z darami ofiarnymi czy gdy idziemy dookoła ołtarza. Wystarczy wtedy skłon głowy (tak jak powinniśmy to czynić gdy wymawiamy imię Jezus w czasie hymnu Chwała na wysokości Bogu czy wspomnienie tajemnicy wcielenia Syna Bożego w czasie wyznania wiary). Zresztą Kościołowi chodzi chyba o czytelność znaku. Rzadziej, a porządniej, niż często, a byle jak. Niech przyklęknięcie oznacza dotknięcie posadzki kościoła prawym kolanem, a nie jakiś przysiad czy nie wiadomo co. Jeśli nie potrafię uklęknąć dobrze (nie pozwala mi na to zdrowie, wiek) to lepiej będzie jak będę przed wejściem do ławki czynił porządny skłon głowy czy ciała, a nie udawał klękania.
Ostania część Liturgii Męki Pańskiej to procesja do Bożego Grobu. Boży Grób to ołtarz wystawienia Najświętszego Sakramentu, a nie adoracja figury Pana Jezusa. Monstrancja jest osłonięta przeźroczystym tiulem – jak Ciało Chrystusa całunem. Adorujemy Chrystusa przez całą Wielką Sobotę – drugi dzień triduum. W Wielką Sobotę – poza liturgią godzin, brewiarzem – Kościół nie sprawuje żadnej Mszy św. czy liturgii. Wieczorna, a właściwie nocna Wigilia Paschalna to już niedziela wielkanocna, następny trzeci dzień triduum. Wielka Sobota to święto milczenia, adoracji, modlitwy przy Bożym Grobie. „Wielka cisza spowiła całą ziemię”. Jest to jednak cisza pełna nadziei i ukrytej jeszcze radości – to oczekiwanie na zmartwychwstanie. Na wielkie, największe zwycięstwo Chrystusa.