Parafia św. Jadwigi w Chorzowie

Spodobało się Bogu zbawić ludzi nie inaczej jak tylko we wspólnocie…

Aktualności Blog Farorza Pielgrzymka Jubileuszowa Rzym 2025

Pielgrzymka Jubileuszowa Rzym 2025 – dzień 2

Dzisiaj wyjeżdżamy do Sieny. Siena została dodana do pierwotnej pielgrzymki na moje życzenie. I to był strzał w dziesiątkę. Byłem już kilka razy w Sienie z księżmi i moimi przyjaciółmi, ale spacerowanie po niej z profesjonalnym przewodnikiem jest niezwykle ubogacające. Człowiekowi wydaje się, że dużo już wie, ale gdy słucha tak znakomitej i profesjonalnej przewodniczki jak nasza pani Loreta (cóż za piękne imię kojarzące się z Loreto i Matką Boską Loretańską), nieco pokornieje.

Siena została założona przez cesarza Oktawiana Augusta w 23 roku przed Chrystusem. Oczywiście dumni Sieneńczycy wywodzą jej początki od potomków Remusa i Romulusa legendarnych założycieli Rzymu (stąd w herbie Sieny wilczyca, a miasto Rzym na posadzce w katedrze sieneńskiej  przy swojej nazwie ma słonia, a nie wilczycę jak gdziekolwiek indziej). Siena była miastem-państwem, które czasy świetności przeżywało od XIII do XV wieku. Wtedy też dominowała nad znienawidzoną Florencją. W 1555 roku szala jednak przechyliła się i Siena straciła niepodległość na rzecz Medyceuszy florenckich. Siena dzieli się na kontrady czyli dzielnice, ale myliłby się ktoś kto by porównywał je do naszych dzielnic i naszego podziału administracyjnego. Jest ich 17. Każda ma swój herb, swoje święta, swoje tradycje. Najmłodsi chłopcy są ćwiczeni do tego żeby być doboszami. Starsi to chorążowie wywijający flagami. Dwaj najstarsi mają też umiejętność i przywilej „wymieniania się” swoimi flagami w trakcie uroczystych procesji.. Każda kontrada ma swoją nazwę np. kontrada gęsi. Przy domie św. Katarzyny ze Sieny ciekawy, niespotykany obraz, kiedy Pan Jezus głaszcze gęś. Jest też kontrada nosorożca pod dębem czy kontrada orłów. Kobiety nie mają wiele do powiedzenia, dlatego, że tradycje sięgają średniowiecza, gdzie status kobiet nie pozwalał nawet na przebieranie się w paradne stroje w czasie procesji.  10  kontrad wystawia swoje konie do wyścigu zwanego palio. Dwa razy w roku – 2 lipca i 15 sierpnia (oczywiście ze względu na święto Matki Bożej) na głównym placu – rynku zwanym Campo odbywa się szaleńczy, jedyny w swoim rodzaju wyścig. Najważniejsze są konie, a nie jeźdźcy. Jeździec może spaść z konia, byleby koń dobiegł do mety. Jest wtedy lżejszy i szybszy.  Na piaszczystej bieżni wyścig trwa ok. 1,5 minuty (trzy okrążenia rynku). Dżokeje dosiadają rumaków bez siodeł, mając tylko lejce i bicz, którym mogą okładać swoich rywali. Są więc zwani assasini czyli „mordercy”. Wokół rynku i na samym środku tysiące ludzi i turystów emocjonuje się wyścigiem. Wcześniej w kościołach parafialnych poszczególnych kontrad odbywają się Msze w intencji zwycięstwa. Konie są wprowadzane na środek kościoła i gdy zwierzę opróżni się na posadzkę pokrytą pod nim dywanikiem jest to dobry znak co do wyścigu. Liczy się tylko zwycięzca i tylko jego się nagradza. Nikt nie pamięta i w ogóle się nie liczy kto drugi czy trzeci. Święto w zwycięskiej kontradzie trwa kilka dni po palio. Zwycięska kontrada wchodzi w uroczystej procesji przez główne drzwi do katedry, gdzie śpiewa się Te Deum. Konie się losuje, a dżokejów wynajmuje. Dla nas turystów to dziwactwo i jakaś groteska, ale nie dla mieszkańców, którzy od wieków traktują palio bardzo poważnie. A propos rynku. Zbigniew Herbert uważa go za najpiękniejszy i najbardziej oryginalny rynek średniowieczny (w znakomitej książce „Barbarzyńca w ogrodzie”, gdzie składa relację ze swej podróży m. in. po Sienie).   Kiedy go budowano każdy kto chciał mieć dom przy nim, musiał ufundować dziewiątą  część campo (plac składa się z 9 części). Widać w tym zapobiegliwość i spryt sieneńczyków. Wygląda jak muszla odwrócona do wewnątrz z Fontanną Radości u szczytu. Wodę do niej musiano doprowadzić ze źródeł odległych o 22 km specjalnymi tunelami przebitymi przez górników. Siena znajduje się na dwóch wzgórzach,  na terenie mocno pofałdowanym. Idąc urokliwymi uliczkami ciągle schodzi się lub wchodzi gdzieś. Ponieważ po klęsce w XVI wieku Siena przestała się rozwijać zachowano średniowieczny układ ulic, placów i zaułków. Miasto zaczęło  podupadać tak bardzo, że nie było kupców, rzemieślników, a większość stanowiła zubożała szlachta. Przyczynili się do tego Medyceusze z Florencji. Kiedy w 1723 roku ich dynastia wygasła Siena dostała się pod panowanie lotaryńskich Habsburgów, a podstawy pod rozwój ekonomiczny dał – o dziwo! – ks. Sallustio Bandini. W swoim dziele podkreślał ważność  prywatnej drobnej własności dla rozwoju miasta i zaczęto na wzór Komory Potrzebnych ks. Piotra Skargi z Krakowa (odpowiednik dzisiejszego lombardu i pożyczek pod zastaw) tworzyć podobne w Sienie. Głosił też potrzebę uproszczenia prawa gospodarczego, aby zachęcić do inwestowania. Przyczynił się do znacznego rozwoju Sieny, zwłaszcza za Piotra Leopolda Habsburga, który też ma wielkie zasługi dla gospodarki Sieny. Sieneńczycy to zawsze byli znani w Europie bankierzy. Pożyczali nawet papieżom (np. od Juliusza II słynny Agostino Chigi przyjął w zastaw pod pożyczkę samą tiarę czyli koronę papieską). Wszędzie w Italii można spotkać oddziały banku Monte Paschi di Siena. Przy Campo jest ratusz z wyższą, środkową częścią i potężnym napisem IHS. Św. Bernardyn ze Sieny upowszechnił ten skrót imienia Jezus (od greckiego brzmienia) i bardzo często można go spotkać w Sienie wbrew pewnej tradycji, która go wywodzi od św. Ignacego z Loyoli. Obok ratusza jest mająca 102 metry wieża Torre Mangia. Swą nazwę zawdzięcza pierwszemu dzwonnikowi, który był „zjadaczem” wystawnym konsumentem. „Zjadacz”  to po włosku właśnie „mangia”. Wewnątrz ratusza („Palazzo Publico”) znajdują się bardzo cenne freski malarzy sieneńskich. Oczywiście na  ich zwiedzanie nie było czasu. Mieliśmy za to czas na zwiedzenie wyjątkowego zabytku jakim jest duomo czyli katedra pod wezwaniem Maryi Wniebowziętej. Wspaniała fasada z rzeźbami, rozetami, pilastrami i kilkoma mozaikami = wg mnie – nie dorównuje tej z Orvieto. Natomiast wnętrze  jest bogatsze i bardziej zróżnicowane niż katedra w Orvieto wybudowana dla przechowania cennej relikwii korporału. W ogóle dzisiejsza katedra to miał być transept (czyli nawa poprzeczna) nowej katedry. Ale po wybudowaniu bocznej ściany i części fasady Sieny nie było stać na dokończenie tej nowej katedry. Przy ścianie jest teraz muzeum katedralne z niezwykle czczonym przez wieku obrazem Matki Bożej tzw. Maesta Ducio di Buonisegna artysty sieneńskiego. Udało mi się w czasie wolnym wejść na tę  niedokończoną fasadę i podziwiać widoki Sieny (patrz zdjęcia dołączone do tej części bloga). Dzwonnica katedry jest tak samo równa jak dzwonnica przy ratuszu (aby podkreślić równowagę władz świeckich i religijnych). Okna w niej są symetrycznie „wznoszące się” tzn. na pierwszym piętrze pojedyncze, na drugim bifory (czyli jedna kolumienka w przestrzeni okna), na trzecim trifory itd. Na szóstym okno ma już pięć kolumienek wewnętrznych czyli sześć otworów. Sieneńczy chlubią się, że ich katedra ma trzy fasady: nad głównym wejściem, z tyłu nad wejściem do baptysterium, które jest zarazem dolnym kościołem (katedra położona jest na wzgórzu i wykorzystano spadek terenu) i ta trzecia, niedokończona. W baptysterium znajduje się bardzo ciekawa chrzcielnica ozdobiona scena z życia jana Chrzciciela i Jezusa autorstwa najwybitniejszych ówczesnych rzeźbiarzy: Donatella, Lorenza Ghibertiego (ten od „Bramy raju” czyli drzwi do baptysterium we Florencji), Jacopo della Quercia. Pani Loreta wskazuje, że ostatnio zostały odnowione. Zdjęto patynę, która pokryła je w ciągu wieków i lśnią na nowo złotem. Niezwykle oryginalna jest posadzka w katedrze. Prawie w całości pokryta scenami biblijnymi i mitologicznymi. Czegóż tam nie ma! Jak wspomniałem herb Sieny z wieńcem herbów innych miast. Dziesięć sybilli starożytnych, szczęść scen z życia Eliasza, historia Jeftego z księgi Sędziów, rzeź niewiniątek, cnoty kardynalne i in. Na jednej ze scen cnota czyli piękna kobieta wyróżnia Sokratesa (bo nie bał się głosić prawdy wbrew opinii większości) i Kratesa, który pozbył się wszelkich bogactw. Posadzka jest marmurowa, a sceny wyżłobione są rylcami i wypełnione smołą. Mieliśmy dzisiaj niezwykle rzadką możliwość zobaczenia wszystkich kilkudziesięciu „obrazów” na posadzce. Tylko od końca sierpnia do 12 października jest taka możliwość. Wtedy też wzrasta cena biletu wstępu do katedry. Kaplicę św. Jana Chrzciciela zdobi posąg świętego autorstwa rzeźbiarza z Florencji Donatellego. Ówcześni rządcy Sieny byli dość skąpi i Donatello nie był zadowolony z wynagrodzenia, więc posąg przysłał  im bez prawej ręki. Wyjaśnił, że w kaplicy znajduje się relikwia prawej ręki Jana Chrzciciela, więc po co robić ją na posągu. Zamawiający otrząsnęli się i płacąc odpowiednią gażę artyście, sprawili, że Donatello dorobił rękę swemu dziełu. Po przeciwnej stronie znajduje się kaplica Matki Bożej zaprojektowana przez słynnego Gian Lorenzo Berniniego. Sprowadził go tu papież Aleksander VII Chigi także ze Sieny (ten sam za czasów którego powstała słynna kolumnada na placu św. Piotra). I jeszcze jednen wielki, może największy rzeźbiarz, artysta – Michał Anioł. Ozdobił swoimi 4 rzeźbami nagrobek papieża Piusa III (rządził w Kościele tylko kilka tygodni). Twarzy św. Piotra na tym nagrobku dał swoje rysy, tworząc swój autoportret kiedy miał 29 lat. Marmur czerpał oczywiście z Carrary. Na moje wtrącenie, że mamy z tegoż samego kamieniołomu ołtarz w naszym jadwiżańskim kościele pani Loreta jest bardzo zaskoczona.  I jeszcze – być może najcenniejszy zabytek w sieneńskiej duomo – ambona Giovani Pisano z XII wieku. Na kolumienkach umieszczona, na zewnętrznej balustradzie zawiera sceny z życia Chrystusa pełne postaci, wręcz detalicznie,  szczegółowo przedstawiające swoistą biblię dla ubogich. Jak widać z  mojego niewielkiego szkicu katedra w Sienie to wyjątkowa skarbnica sztuki z okresu wielu wieków. Wewnętrzny gzyms u góry nawy  zdobią 172 popiersia papieży – ich swoisty poczet, zakończony na Lucjuszu III w czasach którego powstawał (1180 rok). Pod nimi popiersia cesarzy rzymskich. Osobna biblioteka zawiera ogromne, piękne freski z życia Sylwiusza Eneasza Piccolominiego – papieża Piusa II. Słynny Sieneńczyk zanim został papieżem prowadził długo świeckie życie. To właśnie on doprowadził „po znajomości” do kanonizacji św. Katarzyny ze Sieny. Paweł VI  już w dwudziestym wieku ogłosił ją doktorem Kościoła, a Jan Paweł II współpatronką Europy. Nasze zwiedzanie i pielgrzymowanie po Sienie zaczęliśmy od kościoła św. Dominika zwanego także „Cateriana” Katarzyńskim od cennej relikwii św. Katarzyna mianowicie jej głowy (jej ciało po śmierci złożono w bazylice Santa Maria Sopra Minerwa w Rzymie). Tam też mieliśmy Mszę św.. Potem spacerując urokliwymi uliczkami doszliśmy w kontradzie gęsi do domu św. Katarzyny, gdzie się urodziła (w 1347 roku) i wychowała. Zwiedziliśmy kaplicę pokoik z pięknymi malowidłami z historii jej życia. Była – uwaga – 23 dzieckiem swoich rodziców ( w sumie mieli ich 24). Niewykształcona. Analfabetka (a dzisiaj doktor Kościoła!) od najmłodszych lat niezwykle rozmodlona. Przeżywająca stany mistyczne. Chciała iść do zakonu, ale rodzice nie chcieli o tym słyszeć. Na jednym z obrazów jej stanowcza matka jest świadkiem jej lewitacji (unoszenia się w powietrzu). Ogoliła swoje włosy chcąc wymusić zgodę rodziców. Na innej scenie jej ojciec widzi Ducha Św. w postaci gołębicy nad Katarzyną gdy się modli. Przeżyła mistyczne zaślubiny z Chrystusem, który – na jednym z malowideł – nakłada jej obrączkę. W innej wizji Jezus kazał jej wybierać między dwiema koronami: piękną, królewską i cierniową. Wybrała oczywiście tę drugą. W Pizie otrzymała stygmaty męki Pańskiej. W innej kaplicy – kuchni jest okratowane miejsce gdzie znajdowała się kuchnia rodzinna i kolejne sceny na ścianach z życia Świętej. Dyktowała listy do najważniejszych osób w ówczesnym społeczeństwie nie wyłączając papieży i kardynałów. Ostatecznie była tercjarką dominikańską czyli należała świeckiej gałęzi zakonu św. Dominika (pierwsza to gałąź męska, druga to dominikanki, a trzecia to świeccy, którzy chcą żyć duchowością zakonu). Odwiedziła papieża Grzegorza XI w Awinionie (czasy tzw. niewoli awiniońskiej – podporządkowania papiestwa wpływom Francji). Papież zwołał kardynałów, aby wysłuchali tę „świętą histeryczkę” jak to określił. Ostatecznie przyczyniła się do powrotu papieży do Rzymu, bo tam przy grobach Apostołów jest miejsce ich posługi i odpowiedzialności za Kościół. W tej kaplicy – kuchni pokazują niezwykle cenną mozaikę majolikową – jedyną zachowaną w Sienie (inne uległy zniszczeniu lub zostały rozkradzione przez turystów. W poprzedniej kaplicy – pokoiku moją uwagę zwraca układ posadzki jak żywo przypominający mi ten z naszego kościoła w Chorzowie (kwadraty ścięte na brzegach, a te miejsca wypełnione mniejszymi kwadratami). Dom Katarzyny to kilka pomieszczeń połączonych otwartymi portykami jak w klasycznej budowli renesansowej. Powstały zresztą 500 lat temu w czasach Odrodzenia. Katarzyna zmarła mając zaledwie 33 lata. A jej wpływ na Kościół był ogromny. Do dzisiaj zachwyca swoją wiarą, słowem które nam przekazała (patrz jej modlitwa z pierwszego dnia tego bloga). Nie przypadkowo została ogłoszona doktorem Kościoła czyli osobą wyjątkową zasłużoną dla jego rozwoju. Opuszczamy Sienę mocno zmęczenie, ale i bardzo szczęśliwi. Tyle wrażeń, wiedzy, piękna i świętości, której mogliśmy być świadkami. Niech Bóg będzie uwielbiony za ten kolejny niezasłużony dla nas dar!