Parafia św. Jadwigi w Chorzowie

Spodobało się Bogu zbawić ludzi nie inaczej jak tylko we wspólnocie…

Aktualności Blog Farorza Pielgrzymka Jubileuszowa Rzym 2025

Pielgrzymka Jubileuszowa Rzym 2025 – dzień 3

W czasie naszego pielgrzymowania nasza wspaniała pilotka p. Alicja dzieli się z nami swoją wiedzą na
różne tematy związane z Włochami, regionami, które mijamy, specyfiką mentalności Włochów. Już starożytni Rzymianie wymyślili galerie handlowe (słynne Mercati Traiani blisko Placu Weneckiego w Rzymie), ogrzewanie podłogowe (oczywiście tylko dla najbogatszych) i budowali znakomite drogi, czasem do dzisiaj służące (jak słynna królowa rzymskich dróg Via Appia Antica w Rzymie). Już w późniejszych czasach owocem ich kreatywności są okulary, fortepian, telefon (Antonio Menucci zrobił to wcześniej niż Graham Bell, ale nie zdążył opatentować swego wynalazku) czy radio (Marconi). Także Włoch Enrico Fermi kierował zespołem naukowców w Ameryce, którzy uruchomili pierwszy reaktor jądrowy. To w Italii opracowano bardzo niezdrową liposukcję (odsysanie nadmiernego tłuszczu z niektórych części ciała). To tutaj odbył się pierwszy festiwal filmowy i to tutaj wynaleziono pierwszy ekspres do kawy, choć ojczyzną kawy jest Etiopia. Spośród bardziej przyziemnych spraw to Włosi wynaleźli bidet (jest tu przepis nakazujący w każdym hotelu montowanie tego urządzenia w łazienkach).

Ciekawostka do wczorajszej historii o św. Katarzynie ze Sieny. Jej stany mistyczne, lewitacja i inne przeżycia powodowały, że – tak jak papież Grzaegorz XI w Awinionie – określano ją często jako histeryczkę. W tamtych czasach ten termin odnoszono wyłącznie do kobiet. Czasem podawano „specjalną wodę” zwaną „wodą histeryczek”. Do dziś w Sienie można kupić – aqua isterica za – co oczywiste – wyjątkową korzystną cenę!

Dziś sobota i pielgrzymujemy do św. Rity w Cascii. Święta przeżywa swoisty renesans popularności. Nie tylko we Włoszech, ale także w Polsce. Sanktuarium w Głębinowie czy comiesięczne nabożeństwa u naszych sąsiadów u św. Antoniego ( z inicjatywy i za sprawą wielkiego czciciela św. Rity tamtejszego proboszcza ks. Krystiana Kukowki) – to tylko niektóre tego przejawy. Kiedy wjeżdżamy poprzez góry, wąwozy i tunele apenińskie do Cascii to wita nas na pierwszym rondzie wielki posąg Świętej, która tak rozsławiła Cascię. Z poziomu parkingu na poziom sanktuarium jest prawie 100 m różnicy wysokości (Cascia położona jest – jak wiele miasta włoskich – na wzgórzu). Pokonujemy różnicę ruchomymi schodami i windą. Najpierw docieramy ( mniej więcej w połowie drogi) do głównej drogi starej Cascii.

Mamy czas wolny na tutejszy smakołyk – bułka (lub foccacia – z tego samego ciasta co pizza czasem przyprawiona ziołami) gdzie bajlagą jest świeżo krojona porchetta – wieprzowina z jakimś rodzajem bekonu zawinięta i częściowo ugotowana (uduszona?) wewnątrz, a częściowo przypieczona, gdyż skórka, która w małej części trafia do bułki jest mocno przypieczona, chrupiąca, czasem nie do pogryzienia.

Ale tuż przed przerwą wstępujemy jeszcze do pobliskiego kościoła św. Franciszka. Z XIV wieku. Zaraz po wejściu uderza nasz wzrok niewielki pomnik św. Rity z ogromnym „pióropuszem”, wstęgą czerwonych róż. Owe róże, które są symbolem Świętej związane są z wydarzeniem z jej życia. W czasie ciężkiej choroby i zimowej pogody odwiedziła ją sąsiadka, która na prośbę Rity udała się do jej rodzinnego ogrodu, gdzie znalazła rozkwitłą różę. Kwiat ten stał się symbolem nadziei, łaski i cudu. Wielu czcicieli
zostawia róże w jej sanktuariach jako znak wdzięczności i ufności w jej wstawiennictwo. Jedna z naszych
pątniczek Iza pamiętała o tym zwyczaju przynosząc w darze św. Ricie żywą oczywiście różę (nie tak jak na
straganach wokół, gdzie najczęściej są sztuczne). W kościele św. Franciszka bardzo mi się podobają freski
(może czternastowieczne?) pięknie odrestaurowane na ścianach kościoła. Przedstawiają oczywiście Matkę
Bożą z Dzieciątkiem i świętymi. Po przerwie „obiadowej” ruszamy dalej w górę. Już na szczycie bardzo
zniszczona granitowa rzeźba lwa. Trudno się dziwić zniszczeniu, gdyż ma już ponad dwa tysiące lat. Leo
funeralis – tytuł rzeźby. Lew nagrobny? Pogrzebowy? Potem wchodzimy na plac przed bazyliką i czytamy na fasadzie XX-wiecznej świątyni ( moje tłumaczenie z łaciny); Bądź pozdrowiona Rito, pełna miłości do
Chrystusa cierpiącego. Ty z cierniem Zbawiciela narodziłaś się piękna jak róża! Na obramowaniu drzwi
wyrzeźbione sceny z życia Świętej.

Potem wchodzimy do wielkiej bazyliki, niezwykle kolorowej z dominującym niebieskim tłem sklepienia. O
14.30 mamy wejście do samego klasztoru augustianek. Święta należała do niego. Mija wyznaczona godzina i nic. Po pięciu minutach narastający tłum ogarnia zniecierpliwienie. Chętnych do wejścia jest kilkuset, w tym dwie duże grupy Polaków. Ktoś pociąga bezskutecznie za dzwonek. Wreszcie ks. Wojtek krzyczy na całe gardło: Święta Rito, otwórz nam! I w tym momencie zakonnica otwiera. Ależ przykład skuteczności wstawiennictwa Świętej ( i wiary naszego jadwiżańskiego rezydenta!) A może to też był obraz, symbol starań Rity o przyjęcie do klasztoru. Siostry nie chciały jej przyjąć. Ona była już wdową po zamordowaniu jej męża uwikłanego w polityczne spory gwelfów i gibelinów (odpowiednio zwolenników papieża i cesarza niemieckiego). Owdowienie z powodu morderstwa przez nieznanych sprawców stanowiło istotną przeszkodę, by przyjąć wdowę. Rita sama „weszła” do klasztoru. Kiedy siostry zobaczyły ją w kaplicy rano modlącą się (klasztor w ciągu nocy był dokładnie zamknięty) – nie potrzebowały dodatkowych „argumentów”.

W samym klasztorze oprócz pięknego kolorowego jesienią placyku nie ma wiele pamiątek. Jest obrączka ślubna Rity, jej skromny różaniec (taka dziesiątka na palec). Przede wszystkim dwie trumny, gdzie spoczywało ciało Świętej przed przeniesieniem go do bazyliki. Trumna zwykła, mała, którą biskup otworzył po 10 latach od jej śmierci i zastał ciało nienaruszone. Następnie włożono – wraz z trumną jej ciało do większego, uroczystego sarkofagu wymalowanego, na którym znajduje się najbardziej prawdopodobny wizerunek twarzy Świętej. Ciało w ciągu wieków się zmumifikowało i dziś wystawione jest na widok publiczny w górnej bazylice sanktuarium w szklanej trumnie. Otoczona jest ona niewielką kapliczką z łacińskim napisem (w tłumaczeniu: Włożyłeś Jej na głowę koronę). Być może chodzi o fakt, że Rita przez 15 lat miała nietypowy stygmat ciernia w czole z Chrystusowej korony cierniowej. Na ścianach wiele wot z podziękowaniem za rozwiązanie trudnych spraw, wszak jest nasza Święta patronką spraw beznadziejnych. Widzę przez kratę koszulki drużyn piłkarskich m. in. AS Roma. Odczytuję trzy litery nazwiska piłkarza FLO – być może Florenzi – kiedyś strzelił Barcelonie na Stadio Olimpico piękną bramkę prawie z polowy boiska (wotum dziękczynne?). Jedni przynoszą w darze i podziękowaniu róże, a inni np. koszulki. W klasztorze pokazują jeszcze na drzewo winorośli przy którym Rita wylewała łzy, gdy było doświadczane jej posłuszeństwo. Byliśmy tam tuż po tegorocznym zbiorze winogron. Po zwiedzeniu klasztoru sprawowaliśmy Mszę św. Tym razem z grupą z Płocka w małej kaplicy przylegającej do kaplicy grobowej Świętej. Potem schodzimy do dolnej bazyliki, gdzie są relikwie – ciało innej błogosławionej augustianki tym razem z XIX wieku Marii Teresy Fasce. Po przeciwnej stronie cud eucharystyczny, który Chrystus podarował bł. Szymonowi Fidati, którego relikwie spoczywają w tej bocznej kaplicy. Tym razem „zwyczajne”: czaszka i trochę kości, które zachowały się od jego śmierci na
dżumę w 1348 roku. W dolnej bazylice przygotowania do wręczenia nagrody św. Rity. Przyznaje się ją
osobom, które szczególnie zasłużyły się w dziedzinie pojednania i przebaczenia wrogom. W Polsce otrzymała ją m. in. Marianna Popiełuszko matka bł. Ks. Jerzego. Nagroda związana jest z ważnym momentem życia Świętej. Jak już wspomniałem mąż jej został zamordowany. Rita modliła się gorliwie, aby uwolnić dwóch swych synów od pragnienia zemsty tzw. vendety czyli zabójstwa ojcobójców, aby sami nie zostali zabójcami. Pan Bóg przedziwnie wysłuchał jej prośby. Synowie zmarli na dżumę.

Dzisiaj jedziemy do niedalekiej miejscowości Roccaporena, gdzie się urodziła i wzięła ślub. Tam mamy nocleg i dalszą część (do południa) pójścia śladami Świętej Rity.