Parafia św. Jadwigi w Chorzowie

Spodobało się Bogu zbawić ludzi nie inaczej jak tylko we wspólnocie…

Aktualności Blog Farorza Pielgrzymka Jubileuszowa Rzym 2025

Pielgrzymka Jubileuszowa Rzym 2025 – dzień 8

Dzisiaj wcześnie rano (5.15) jedziemy do Watykanu. Msza św.  jest rano o 8.00. Nigdy nie wiadomo jakie będą korki w czasie przejazdu z Fiuggi do samego Rzymu. Poza tym do bazylik rzymskich (po zamachach World Trade Center w 2001 roku) wchodzi się przez bramki bezpieczeństwa. Nie tak ścisłe jak do samolotu, ale kolejki są czasem bardzo duże,  zwłaszcza przed Bazyliką św. Piotra i Muzeami Watykańskimi. Widziałem wielokrotnie kolejkę do bazyliki na całym obwodzie placu św. Piotra (200 – 300 m). Od czasu beatyfikacji Jana Pawła II w 2011 co czwartek (a dzisiaj czwartek) jest odprawiana Msza św. przy grobie św. Jana Pawła II o godz.7.10. Taka nietypowa pora, bo bazylika jest otwierana o 7.00 i żeby było  trochę czasu, zwłaszcza dla księży na ubranie się do Mszy. Zwykle uczestniczy w tej Eucharystii 50-60 księży, czasem więcej. Dzisiaj oczywiście też jest ta Msza, ale my mamy „własną” związaną z jubileuszem 100-lecia archidiecezji. Ok. 500 pielgrzymów nie zmieściłoby się w kaplicy św. Sebastiana, gdzie jest po chowany nasz papież. Obecna bazylika została wybudowana w latach 1506-1626. Rok 1506 to okres szczytowy renesansu. Michał Anioł wyrzeźbił już swoją Pietę. Za dwa lata zacznie malować sklepienie Kaplicy Sykstyńskej. Rafael na początku XVI wieku maluje swoje Stanze, pokoje osobiste papieży Juliusza II i Leona X. Stara bazylika tzw. konstantyńska (wybudowana przez cesarza Konstantyna Wielkiego w 324 roku po Chr.) na początku XVI wieku była w tak złym stanie, że papież Juliusz II – wbrew opinii większości kardynałów – zdecydował się ja wyburzyć i postawić nową. W czasie budowy zmieniały się epoki artystyczne. Renesans przerodził się w barok. Początkowo miała być zbudowana na planie krzyża greckiego (równoramiennego) z kopułą. Pracowali jako architekci nad bazyliką najwybitniejsi ówcześni artyści: Donato Bramante, Rafael Santi, Antonio Sangalo, Michał Anioł i in. Kolejni, po tych renesansowych geniuszach zmienili koncepcję i m. in. wydłużyli nawę główną. Carlo Maderno zrobił ogromną fasadę tak, że sprzed bazyliki nie widać kopuły zaprojektowanej przez Michała Anioła (nie dożył jej ukończenia). Za czasów Aleksandra VII papieża zbudowano kolumnadę wokół placu św. Piotra (ma kształt elipsy) i ogromny baldachim nad ołtarzem głównym, który ustawiony jest nad grobem św. Piotra. Bazylika i plac znajdują się prawie dokładnie na miejscu starożytnego cyrku Nerona, gdzie ginęli chrześcijanie w czasie pierwszych prześladowań rozpętanych przez tego cesarza po pożarze Rzymu w 64 roku. Bazylika ma 186 m długości, 137 m szerokości nawy poprzecznej (tzw. transeptu). Wysokość od posadzki do krzyża na kopule 136 m. Jak się wchodzi pierwszy raz człowiek jest przytłoczony tym ogromem. Mnóstwo kaplic, dzieł sztuki. Pierwsza kaplica po wejściu po prawej to kaplica gdzie jest słynna Pieta Michała Anioła. Na środku posadzki są metalowe napisy z nazwami największych kościołów chrześcijańskich. W drzwiach ta bazylika, a potem idzie się ponad 40 m i jest następna (Bazylika św. Pawła za Murami 146 m). Jest też akcent polski. Bazylika w Gdańsku – 103,5 m długości.

Ale zanim zaczniemy podziwiać bogactwo i piękno bazyliki. To co przeszliśmy z powodu tłumów u Matki Bożej Większej jest niczym w porównaniu z tłumem przed placem św. Piotra. Kolejka jest szeroka na 8-10 osób i długa na 50 m. I ciągle, wręcz błyskawicznie się powiększa. Msza o 8.00. Stajemy w kolejce ok. 7.15 i wydaje się, że nie ma szans, żeby zdążyć na naszą Eucharystię. P. Alicja staje na głowie, pyta służby porządkowe czy jest jakieś wejście szybsze, bo mamy Mszę z biskupami. Nie –  trzeba stać w kolejce – pada niezmienna odpowiedź. Z księżmi idę na drugą stronę placu, gdzie normalnie  przy auli Pawła VI wchodziłem wielokrotnie na Msze czwartkowe przy grobie naszego papieża. Ks. Wojtek zagaduje gwardzistę, że mamy Mszę z biskupami o 8.00 (była już 7.35). Pokazujemy ważne legitymacje kapłańskie (w dwóch językach, także w angielskim). Gwardzista otwiera tablet, sprawdza. Msza zapisana, rzeczywiście. I stwierdza, że tu nie możemy wejść bezpośrednio do zakrystii, że trzeba wrócić się do głównej kolejki. Zrezygnowani wracamy. Mijają kolejne minuty. Jest już za dziesięć ósma. Nagle dzwoni do mnie ks. Wojtek, że wszedł już przez bramki, że  pod samym murem Watykanu jest wąskie przejście dla mających rezerwacje online. W niesamowitym ścisku przebijamy się do tego przejścia, a za nami p. Alicja z „antenką” i pozostałą częścią grupy. Błyskawicznie przechodzimy przez bramki i za pięć ósma meldujemy się my księża w zakrystii, a pozostała część grupy w prezbiterium bazyliki i – o dziwo – znajdują jeszcze miejsca siedzące. A wszystko – jak mi uświadomił ks. Wojtek później – dzięki p. Markowi Borkowskiemu, uczestnikowi naszej pielgrzymki, który zauważył to przejście i wskazał ks. Wojtkowi. To był dosłownie ledwie ponad metr od muru do barierek. Metr, a kolejka na 7-8 metrów, ograniczona dwoma rzędami barierek i ludzie stłoczeni jak sardynki w puszcze. Mamy nawet chwilę w ogromnej zakrystii u św. Piotra zrobić sobie zdjęcia z naszym Arcybiskupem na tle kopii Piety Michała Anioła na środku. Żartuję: „Księże Arcybiskupie! W dniu naszego odpustu parafialnego proboszczowi od św. Jadwigi ks. Arcybiskup nie może odmówić!” Po raz pierwszy jestem w prezbiterium bazyliki bardzo blisko katedry św. Piotra,. Krzesło św. Piotra (czyli katedrę – to pierwotne znaczenie tego słowa „krzesło, tron biskupi”), skromne, drewniane Bernini obudował pozłacanym brązem. Postawił obok czterech Ojców Kościoła, którzy „podtrzymują” katedrę. Figury Ojców Kościoła mają ok. 7-8 m wysokości ( dwóch Kościoła zachodniego św. Augustyn i Ambroży i dwóch wschodniego św. Atanazy i Jan Chryzostom. Nad nimi słynny witraż z gołębicą Ducha Św. Sprawujemy Najświętszą Ofiarę z pielgrzymami z archidiecezji gnieźnieńskiej. Ich pasterz, biskup pomocniczy Radosław wygłasza homilię, a nasz Arcybiskup przewodniczy. „Wy godocie, my mówimy, wy rzykocie, my się modlimy, ale tu jesteśmy razem,  u źródeł naszej wiary. My, z Gniezna, „gniazda”, źródła naszej polskiej wiary razem z wami chcemy czerpać łaskę jubileuszu” – takimi mniej więcej słowami rozpoczął swoją homilię. Były proboszcz mówił konkretnie, kerygmatycznie – mówiąc językiem współczesnej  teologii – czyli wzywając do wiary i jej pogłębienia wpatrując się w przykład św. Piotra. Księży wraz z tymi z archidiecezji gnieźnieńskiej było ok. 50. Po Mszy i chwili śniadania (mieliśmy suchy prowiant ze sobą) na zewnątrz bazyliki, chcemy przejść przez Drzwi Święte. Ustawiamy się pokornie w kolejce, odmawiamy dziesiątkę różańca. I idziemy. Okazuje się, że Włosi wymyślili, że najpierw – cały czas idąc do Drzwi Świętych –  najpierw wchodzimy do bazyliki (w „gęstej” kolejce) inną bramą, idziemy ok. 80 m w głąb bazyliki. Wracamy do jeszcze innych drzwi wychodząc do przedsionka i dopiero wtedy przechodzimy przez Święte Drzwi. Całość trwa ok. 10-15  minut. Potem zwiedzanie bazyliki wg ściśle zaplanowanej trasy. Pierwsza kaplica po prawej Pieta Michała Anioła, jeszcze z pierwszej bazyliki. Potem kaplica św. Sebastiana z grobem św. Jana Pawła II. Kiedy kończymy czas osobistej modlitwy w tym jakże szczególnym dla Polaków miejscu, wchodzi O. Eryk franciszkanin (kiedyś na Klimzowcu, dziś w Zabrzu) z krzyżem pielgrzymim i swoją grupą intonując „Pan kiedyś stanął nad brzegiem…” Dołączamy do tego głośnego śpiewu. Potem kaplica Najświętszego Sakramentu z wystawieniem Pana Jezusa w monstrancji (można wejść tylko na modlitwę). Wspaniałe, złocone tabernakulum zaprojektował Bernini na wzór „świątynki” Bramantego na wzgórzu Janikulum postawionej w miejscu męczeństwa św. Piotra. Został ukrzyżowany głową w dół, bo – jak głosi tradycja – nie był godny umierać jak Jezus. Kończymy nawę boczną zatrzymując się przy grobie św. Jana XXIII (kanonizowany wraz z naszym papieżem). Leży w szklanej trumnie „jak żywy” dobry papież Jan, który zwołał Sobór, „otworzył” Kościół, opuścił po raz pierwszy Watykan od czasu likwidacji Państwa Kościelnego w 1870 roku.   Potem skręcamy już w ogromnym transepcie w prawo (ten transept ma 136 m długości). Zatrzymujemy się przy grobie św. Jozafata Kuncewicza biskupa i męczennika, patrona jedności Kościoła. Pani Alicja tłumaczy nam tabliczki informacyjne przy poszczególnych świętych. Naprzeciwko Madonna del Soccorso (chyba „wspomożycielka” soccorso to z włoska „ratunek, pomoc”). Mała ikona pięknie wyróżniona, obramowana pochodząca także ze starej bazyliki. Dalej relikwie ojców Kościoła wschodniego św. Grzegorz z Nazjanzu  i Bazylego Wielkiego  – przyjaciół za życia i blisko siebie po śmierci. W czasie jubileuszu bazylika jest dostępna w całości i nigdy wcześniej nie mogłem nawiedzić relikwii tych ojców Kościoła. Przyznam się, że nawet nie widziałem,  że akurat oni są w tej bazylice. Nad tymi grobami, relikwiami ogromne mozaiki. Pierwotnie były obrazy olejne, ale uznano, że mozaika jest bardziej szlachetną formą utrwalania scen biblijnych czy z życia świętych. W zakończeniu tej części bazyliki miejsce na spowiedź. Kilkanaście konfesjonałów i całodniowy dyżur spowiedników w różnych językach, także w języku polskim.  Ks. Wojtek rozmawiał z jednym z nich. Normalnie w ciągu miesiąca miał 600-700 penitentów, to teraz w roku jubileuszowym jest ich ok. 1400. Pokrzepiająca informacja od spowiednika bazyliki, a jest ich z pewnością kilkudziesięciu.  Dochodzimy do baldachimu nad ołtarzem, który znajduje się nad grobem pierwszego z Apostołów. Grób jest niżej w niż obecny poziom bazyliki i wraz z grobami innych papieży wymaga osobnego wejścia z zewnątrz. Kiedyś wchodziła się do grobu m. in. Benedykta XVI z wnętrza bazyliki kończąc zwiedzanie. Naszą uwagę skupia potężny nagrobek Aleksandra VII Chigiego z kościotrupem nakrytym częściowo czerwonym marmurem, ale z wychyloną kością ręki trzymającej klepsydrę. Jakby chciał powiedzieć papieżowi, że i na niego nadejdzie czas. Nigdy z bliska nie widziałem nagrobka papieża Urbana VIII Barberiniego, który tak zasłużył się dla ozdobienia bazyliki. On to zlecił Berniniemu prace nad baldachimem (tworzono go 11 lat). Brąz wzięto z Panteonu i złośliwy Włoch z Mantui ukuł prześmiewczą sentencję wykorzystując grę słów: Oud non fecerunt barbarini, fecerunt Barberini – Czego nie uczynili barbarzyńcy, uczynili Barberini. Siedząc w czasie Mszy w prezbiterium mogłem się przyjrzeć nagrobkowi tego papieża autorstwa Berniniego.  Papież tu to figura z brązu – udziela błogosławieństwa, a u jego boku kobiety – personifikacje Miłosierdzia (z dziećmi) i Sprawiedliwości (z mieczem i wagą).

Wchodzimy do przedsionka zakrystii, gdzie na dużej tablicy marmurowej są wypisani papieże pochowani  w bazylice. Ostatnim jest Benedykt XVI. Papież Franciszek  jest pochowany w Bazylice Matki Bożej Większej.  Potem kolejne monumentalne  nagrobki i relikwie ojców Kościoła: Leona Wielkiego, Grzegorza Wielkiego, Jana Chryzostoma   i papieży m. in. św. Piusa X  – „tego od wczesnej i częstej Komunii” jak zawsze go przedstawiam. W bazylice są pochowane trzy kobiety nie będące świętymi: Matylda z Canossy, Krystyna Szwedzka (przeszła na katolicyzm i przybyła do Rzymu zrzekając się korony szwedzkiej) oraz Klementyny Sobieskiej – wnuczki Jana III Sobieskiego. Niesamowite, ogromne są dwie kropelnice zbudowane z żółtego, czarnego i białego marmuru. Putta na nich (pulchne aniołki) są wielkości niemal dorosłego człowieka. Po przerwie dojeżdżamy i zwiedzamy bazylikę św. Sebastiana – żołnierza Chrystusa zwykle przedstawianego z strzałami przeszywającymi jego ciało (jako żołnierz został rozstrzelany). To jeden z 7 kościołów, które św. Filip Nereusz uczynił kościołami stacyjnymi swej jednodniowej pielgrzymki (oprócz czterech głównych bazylik to jeszcze bazylika Krzyża Jerozolimskiego i św. Wawrzyńca za murami. Potem nawiedzamy katakumby św. Kaliksta. Katakumb w Rzymie jest dwadzieścia kilka. To podziemne cmentarze ze starożytności chrześcijańskiej, bo Rzymianie – poganie palili ciała swych zmarłych. Chrześcijanie wyróżniali się tym, że ciała zmarłych ze czcią składali w grobach. I stąd mamy dzisiaj tyle relikwii. Uczniowie Chrystusa wierzyli w zmartwychwstanie, dlatego ciało wymaga szacunku – jest przeznaczone do życia wiecznego. Katakumby mają 25 m głębokości. Wydrążone w tufie wulkanicznym korytarze nie zapadają się (zawsze mówię – nie potrzebują sztompli jak nasze kopalnie)  ze względu na charakterystykę skały. W nich znajdowane są najstarsze wizerunki Chrystusa, Matki Bożej, scen biblijnych.